Figurki do Infinity podobają się nie tylko mi. Moja latorośl wypatrzyła w sklepie na Wilczej Kumy, czyli szalonych motocyklistów Haqqislamu, i już wiedziałem, że są dla mnie straceni. :( Oglądanie metalowych kawałków szybko zostało zastąpione przez "Tata sklej", następnie "Tata pomaluj", a tata usiadł i zaczął malować te sreberka...
Malowanie szło powoli, bo się zaparłem żeby robić konwersje, dobrać kolory, wykończyć podstawki, itd., stąd mój rzutki synek postanowił pomóc tacie w ciężkiej pracy. Wdrapał się na kolana z fartuchem do malowania na przodzie i nie pozostało mi nic innego, jak przygotować farby, wodę, chusteczki, pędzelki, figurki i wiaderko cierpliwości do wspólnej zabawy. Zaczęliśmy od pracy z białym podkładem, następnego dnia malowaliśmy wybrane elementy (mniej więcej ;) ). Po pierwszych głębokich westchnieniach taty-artysty, prawie niczym nie skrępowana praca twórcza zakończyła się przyzwoitym przygotowaniem paru modeli pokojowych islamistów (wymagały tylko drobnych korekt).
Nie zdziwię chyba nikogo, że największą frajdę sprawiło własnoręczne zrobienie z masy plastycznej samochodów oraz ich późniejsze "lakierowanie" akrylami. :D
Teraz już wiem, kto sprawnie "awansuje" moje zapudełkowane modele do stanu "armii białego podkładu" albo nawet "wojacy koloru bazowego". ;) Malowanie jest już naszym wspólnym hobby, co widać na zdjęciach.
P.S.
Jeden z motorów ma już za sobą test twardego lądowania ze stołu (ok. 1m), którego nie wytrzymał wspomagany pin-em amortyzator.
1 komentarz:
Prawdziwa sielanka Bardzo mi się podoba że są tacy Tatusiowie którzy dają sie bawić nietylko samemu w malowanie i tworzenie czegoś razem ze swoimi pociechami. Pozdrawiam i życze udanych prac twórczych w przyszłości.
Prześlij komentarz